Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2175208

Wertując, nawet pobieżnie, karty Ewangelii widzimy Chrystusa wkraczającego ze swoja mocą we wszystkie ludzkie smutki. Można o Nim powiedzieć, że nic, co ludzkie nie było Mu obce. Był blisko tych, którzy przeżywali życiowe tragedie, nie brakowało Go również w chwilach radości i wesela.


Wędrujemy dzisiaj z Jezusem i Jego otoczeniem (uczniowie i wielki tłum ludzi) do miejscowości Nain (por. Łk 7,11). Była ona położona około ośmiu kilometrów od Nazaretu. Z Kafarnaum, skąd wędrował Chrystus, trzeba było iść siedem, może osiem godzin. Ten dzień dla Nain miał być szczególny, choć nikt tego się nie spodziewał. Tu Jezus objawi siebie jako Pana życia i śmierci.
To w Nain miały się spotkać, może  przypadkowo (co prawda w wyrokach Bożych nie ma przypadku), dwa pochody. Jeden to żałobny orszak zmierzający na pobliski cmentarz. Drugi zaś pochód to wkraczający do Nain Chrystus z uczniami i wielką rzeszą słuchaczy. Żałoba, która miesza się z euforią szczęścia obecności przy Jezusie. Żałość w kondukcie pogrzebowym była tym większa, że matka zmarłego młodzieńca była już wdową, a on jej jedynym synem (por. Łk 7,12). Jej sytuacja społeczna była niezwykle trudna, bo nie miała nikogo, kto mógłby ją prawnie reprezentować. Musiał się już zbliżać wieczór, bo według zwyczajów żydowskich zmarłych grzebano  wieczorem w dniu ich śmierci.
Zwyczajowo zwłoki były namaszczane wonnościami i zawijane w prześcieradło. W przypadku znamienitych osób pozostawiano odkrytą głowę. Ciało zmarłego było niesione na specjalnych noszach, by nie było z nim kontaktu.
Jezus zadziwił wszystkich przynajmniej trzykrotnie. Najpierw słowami „Nie płacz” (Łk 7,13), skierowanymi do matki zmarłego, które niekoniecznie na początku brzmiały jak pocieszenie. Następnie, zbliżywszy się do mar, dotknął ich, co według przewidywań Prawa sprowadzało rytualną nieczystość. Jezus tę barierę pokonał. Wskrzeszenie młodzieńca, musiało wzbudzić kolejne, niepomierne zdziwienie.
A czy inaczej było w przypadku z uzdrowienia w Sarepcie Sydońskiej? Tu Bóg swoją moc okazał przez działanie i modlitwę proroka Eliasza (por. 1 Krl 17,17-24).

Bóg jest więc ciągle miłosierdziem! Bóg jest ciągle zmiłowaniem. Jedno wiadomo na pewno: Chrystus jest Panem życia i śmierci! I nie tylko w odległej historii biblijnej, ale i dzisiaj.
Ciesz się wszelkie stworzenie, ponieważ ty jesteś bliższe Bogu w Jego nieskończonym miłosierdziu niżeli niemowlę w sercu matki (św. Faustyna Kowalska).

 

ks. Andrzej Szopiński