Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2166431

Jeden z braci poprosił mnie niedawno, żebym odwiózł go na lotnisko. Bardzo był przejęty i bał się, że nie zdąży na samolot, dlatego umówiliśmy się pół godziny wcześniej, niż proponowałem. Obyło się bez problemów i gdy już dotarliśmy na miejsce, powiedział:
– Chyba jestem o pół godziny za wcześnie.

– A o której masz samolot? – zapytałem, bo wcześniej zdałem się na jego wyczucie co do godziny, o której chce być na lotnisku.

– Odlatuję o 9.30 – usłyszałem. Dochodziła siódma.

Każdy z nas ma swój sposób podróżowania.

Słyszymy o tym w dzisiejszych czytaniach. Świętemu Piotrowi jest dobrze – chce zostać z Mojżeszem, Eliaszem (czyli tymi, którzy byli najbliżsi oglądania Boga twarzą w twarz – zob. Wj 33,19–23, 35,5–9; 1Krl 19nn) i z Jezusem. Ale to niemożliwe. Zamiast poczucia szczęścia uczniów nagle opanowuje trwoga. Jednak Syn Boży przybliża się do nich, dotyka ich i zabiera strach. Nie mogą zostać na Górze Przemienienia, bo Chrystus, choć uczniowie tego nie wiedzą, musi iść do Jerozolimy, na inną górę, na Golgotę.

Tymoteusz ma wielkie opory w podjęciu trudów i przeciwności dla Ewangelii. Paweł uspokaja go i zachęca, wskazując na dwie sprawy. Po pierwsze – mówi – nie podejmujesz tej misji samodzielnie, polegając wyłącznie na swoich siłach, ale „według mocy Boga”, co też znaczy – dzięki Jego mocy. Ale jest i drugi, ważniejszy wymiar podjęcia Ewangelii – to dzięki niej Chrystus pokazał, co to znaczy życie i nieśmiertelność, ta Ewangelia jest o tym, że Jezus zakończył królowanie śmierci. Nie chodzi więc o służbę abstrakcyjnej idei czy też absurdalnej organizacji, ale o pokazanie światu tej prawdy. A nawet więcej – nie tylko o pokazanie, ale o zaproszenie do udziału w życiu, bo o to właśnie chodzi w chrześcijaństwie – o życie.

I na koniec Abram – zupełnie inny niż Piotr czy Tymoteusz. Choć jego żona Saraj była bezpłodna (Rdz 11,30), otrzymuje obietnicę bycia ojcem wielkiego narodu. Zostawia swój kraj, swoich krewnych, dom swego ojca – i wyrusza. Nie wie dokąd. Ale idzie, bo otrzymał obietnicę.

Dziś, każdego dnia otrzymujemy obietnicę nieskończenie większą niż Abram. Ta obietnica nie opiera się wyłącznie na słowach. Jezus podchodzi do każdego z nas, dotyka nas i mówi: Nie bój się. Śmierć jest pokonana. Możesz iść spokojnie.

Jakub Bluj OP