Liturgia Dnia

 
Odsłon artykułów:
2145405

Bóg daje tylko z miłości

Znów przyglądamy się rozmodlonemu Jezusowi. Zazwyczaj modlił się na osobności. Tym razem jakby pośród ludzi, skoro gdy tylko modlitwę zakończył, wszedł w dialog z uczniami (por. Łk 11,1). Cuda, głoszenie Ewangelii. To wymaga czasu i sił. A jednak On, Jezus Chrystus – Bóg, umiał zagwarantować sobie przywilej czasu na modlitwę. Kto się coraz mniej modli, ten ma coraz słabsze więzi z Bogiem.

Natręctwo z natury rzeczy jest wadą, nawet grzechem. W niektórych jednak sytuacjach staje się cnotą o imieniu „wytrwałość”. Taką wizję buduje Chrystus opowiadając o natrętnym przyjacielu, który może stać swoistym przykładem dla efektywności modlitwy (por. Łk 11,5-8). Podobnie było z Abrahamem, błagającym Boga o przebaczenie dla Sodomy i Gomory (por. Rdz 18,20-32).

Bóg nie pozostaje obojętny na ludzkie wołanie. Zawsze przychodzi z pomocą (por. Łk 11,11) choć nie koniecznie w wymarzony przez człowieka sposób. Jeśli nie da tego, o co człowiek prosi, to dzięki owej wytrwałej modlitwie tak przemieni ludzkie serce, że łatwo zrozumie, iż dosłowne spełnienie pragnień niekoniecznie przyniosłoby dobro. Prosić to nie wymagać i nie określać daru, to z ufnością oczekiwać. Bóg w swej opatrzności dokładnie wie, co człowiekowi jest konieczne i do życia, i do zbawienia. Zawsze obdarzy człowieka łaską, tym bardziej wtedy, gdy o nią prosimy. Bóg obdarowuje i zawsze czyni to z miłością.

Rodzi się tutaj również problem jakości naszej osobistej modlitewnej relacji z Bogiem. Modlitwa zawsze powinna prowadzić do drugiego człowieka. Nie możemy być tutaj egoistami. Bliźni też może być tematem mojego dialogu z Bogiem. Tym bardziej to istotne, gdy jako złotą zasadę postępowania przyjmiemy pragnienie dobra tak dla siebie, jak i dla innych. Jakże odmienione byłyby stosunki międzyludzkie, jakim innym byłoby oblicze świata, gdybyśmy wobec innych tak postępowali, jak chcemy by oni wobec nas czynili (por. Łk 11,13). Modlitwa w intencji drugiej osoby to również realizacja przykazania miłości, ale zarazem zaproszenie samego Boga, by wkroczył w życie tego człowieka ze szczególną łaską temuż człowiekowi istotnie potrzebną. Taki jest sens modlitwy wstawienniczej: Boga przyzywać, by miłością obdarowywał.

Łaska jest zstępującą do nas miłością Bożą. Bóg nie odmówi swojej łaski, gdy wiernie uczynimy to niewiele, co możemy zrobić (św. Edyta Stein).

Ks. Andrzej Szopiński